środa, 17 lutego 2010

Sos po bolońsku















Sos ten ma wiele nazw i wiele zastosowań niczym dobrze znany i bardzo lubiany w naszej kulturze alkohol etylowy. Ot takie porównanie przyszło mi na myśl. I chociaż sos ma z nim niewiele wspólnego, to też niewiele jest narodów na świecie, które jak nasz znają tak wiele bezbłędnych sposobów użytkowania wspomnianego specyfiku. Wróćmy jednak lepiej do sosu. Niektórzy nazywają go bowiem sosem bolognese, inni sosem bolońskim a jeszcze inni po prostu sosem pomidorowym. Zastosowanie ma jako sos do makaronu ( nie tylko spaghetti, bo inne rodzaje makaronu też są na świecie) lub jako sos do lasagne, tudzież lazanii. Przyznam szczerze, że wiele wiosen musiało upłynąć w kalendarzu zanim znalazłam prosty i smaczny przepis dorównujący dobrym sosom z paczki (wbrew pozorom były dotąd moim faworytem) dlatego zazdroszczę tym, którzy teraz czytając tego blogga mają wszystko podane na talerzu. Oj jak bardzo zazdroszczę! Nie będę bezczelnie kłamać (choć mogłabym i jest to niezwykle kuszące), że sama misternie, przez wiele lat doszłam do tego, jak i jakie składniki należy wykorzystać do tego przepisu (oczywiście składniki tylko starannie wyselekcjonowane, zbierane wyłącznie boso przy pełni księżyca). Albo nie będę sypać informacjami z kapelusza, że były to tajemne wskazówki przekazywane z pokolenia na pokolenia w mojej rodzinie, która ma swoje korzenie w starożytnej Italii. Choć nie wiem jak fajnie by to brzmiało, okrutna i banalna prawda jest taka, że podpatrzyłam wszystko na filmiku prezentującym sekrety znanego, szkockiego szefa kuchni, któremu przekleństwa nie schodzą łatwo z ust. Swój chłop.

Sos ten jest bardzo łatwy do przygotowania. Zajmuje mi to maksymalnie 30 minut przy jednoczesnym chodzeniu po domu i kłóceniu się z Markiem. Często późnym latem, kiedy pomidory są tanie i pełne smaku i witamin, przygotowuję ten sos (ale wtedy bez mięsa) i pakuję w tak zwane weki. Później tylko odwekowuję i mam gotowy obiad lub danie dla niezapowiedzianych albo i zapowiedzianych gości. I ponownie: w tym przepisie nie ma niczego, czego nie znajdziecie w zwykłym spożywczaku. Nawet jeśli nie ma tam wina lub nie lubicie posmaku wina w potrawach można je po prostu zastąpić wodą, którą raczej już większość Polaków ma w domostwie.

Składniki na jeden bardzo sycący obiad dla dwóch bardzo głodnych osób:

- dwie puszki pomidorów bez skórki,
- czubata łyżka przecieru pomidorowego,
- 2 łyżeczki suszonego oregano,
- 1 duża lub 2 małe cebule pokrojone w kostkę lub byle jak,
- 1 marchewka starta na tarce przez drobne oczka (mogą być grube oczka),
- 2 szklanki czerwonego, półwytrawnego, taniego wina (lub wody),
- 1/3 szklanki mleka lub śmietany dla nieliczących kalorii,
- 3 ząbki czosnku,
- 500 gram mięsa mielonego (może być mniej, zależy czy przygotowujemy obiad dla dziewczyn czy dla chłopaków)
  1. Na oleju podsmażamy cebulę i marchewkę. Cebula wystarczy, że się zeszkli. Można już trochę posolić na tym etapie - cebula szybciej puści sok.

  2. Dodajemy mięso mielone i podsmażamy. Wrzucamy przecier pomidorowy i mieszamy z mięsem. Następnie oregano i przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku (lub bardzo drobno pokrojone i roztarte nożem). Mieszamy.

  3. Dolewamy wino i gotujemy, aż wyparuje większość. Jak zostanie trochę, wlewamy pomidory z puszki i zagotowujemy.

  4. Nie trzeba już długo gotować. Ja zazwyczaj gotuję jeszcze 10 minut na bardzo małym ogniu żeby nie zachlapać kuchenki.

  5. Na końcu należy doprawić potrawę według uznania: sól + pieprz. Jeśli akurat mam na stanie w kuchni to dodaję jeszcze trochę sosu sojowego. Jeśli nie mam to świat się nie zawali. Dolewam mleko lub śmietanę i gotowe.

  6. Jeszcze taka drobna uwaga na koniec: z jednej strony warto dodać na końcu słodką śmietanę, która dodatkowo nam sos zagęści, bo po dodaniu mleka sos nie staje się bardzo gęsty. Mi akurat to nie przeszkadza, że nie mogę widelca wsadzić na sztorc, ale wiem, że niektórzy lubią bardzo gęste sosy i mogliby poczuć się lekko zawiedzeni no a tego na pewno bym nie chciała...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

mozna dac wiecej przecieru i tez bedzie gesty, ja tak robie